sobota, 23 maja 2009

Takie tam...

...narzekania.
Ponarzekam se, wolno mi, kto bogatemu zabroni.

Nie mamy mieszkania. Szukamy, dzwonimy i nie mamy.

Za to mam sesję. Samo słowo "sesja" napawa mnie wstrętem. Nie to, żebym się bała, że wylecę ze studiów - nie wylecę. Zbiorę się w sobie i skończę z pełnym indeksem, o to się nie martwię, tylko jakoś tymczasowo nie mam siły, żeby się zebrać. Tymczasem muszę napisać dwie prace, konspekt lekcji, jedno dyktando (dwa już mam), trzy sytuacje motywacyjno-problemowe, dwie karkówki z końcówek, kolosa z gramatyki i wypełnić kartę obserwacji lekcji. Kolosa z językoznawstwa nie muszę pisać, ale chcę, z tym, że nie wiem co mi z tego chcenia wyjdzie. A, jeszcze egzamin z angielskiego, ciągle o nim zapominam. I to wszystko w ciągu najbliższego tygodnia. Czad. Chyba się muszę szybko zbierać. Znaczy szybko znaleźć siłę na zbieranie.

I muszę posprzątać. Na to też nie mam siły.

I podobno współpracuję z siłami ciemności. To prawie tak jak Orzech, który ma szatana w obojczyku.

...i radości.
Bo cieszyć też się mam z czego.

Załatwiłyśmy praktyki. Przerażające to ciut, ale jak trzeba to trzeba. No a tak to już mamy z głowy załatwianie przynajmniej.

A dzisiaj Strachy. Tak, zabieram mój tomik Grabaża, choć nie liczę na to, że go spotkam, to lepiej żebym go miała, a nóż widelec.

I Szumki przyjeżdżają. W środę. Na 3 (słownie: trzy, tak - TRZY!) miesiące. I się cieszę niesamowicie z tego.

Koniec. Idę sprzątać. Nie ma że boli. Przynajmniej jak już posprzątam to będę miała mniej do narzekania, a więcej do radości, nie? No.

1 komentarz:

  1. Taaa... studia _-_ zaczyna się sezon na napoje energetyczne - dobrze, że są pół litrowe burny :P Ja mam jeszcze znaleźć jakieoś starszego człowieka i przeprowadzić z nim wywiad na dialektologię _-_ i nie mam dyktafonu... i nie lubię pytać obcych ludzi o dziwne rzeczy. Byle do lipca...

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)