czwartek, 29 listopada 2012

Noś swoje dziecko!

Przyszła dziś paczka. Protoplaści przysłali.

A w paczce, prócz bardzo-przydatnych- i-potrzebnych rzeczy: najbardziej-przydatne-i-potrzebne chusty i nosidła. Wszak się niedługo nowy potomek, a raczej Potomkini urodzi, a matka żadnej chusty kółkowej nie miała. Chusta kółkowa jest potrzebna i przydatna, przede wszystkim do karmienia. Bo tkanej się matce co trzy godziny wiązać nie będzie chciało (i nie będzie miała czasu, dziecko głodne!), a w kieszonce karmić nie umie, bo jej za ciasno. A już widzi matka oczami duszy jak karmi niemowlę żarcia spragnione, a starszy Potomek woła: "mama, kupe!". I co? Rzucać niemowlę, czy olewać starszego, co już tak pięknie kojarzy potrzeby fizjologiczne z niebieskim pojemnikiem o charakterystycznym kształcie, a potem spierać kupę z gatek? A tak: niemowlę do chusty i w razie draki damy radę starszaka wesprzeć.

Ale wracając do Ezopa. Przyszły chusty i nosidła, chusty dla Potomkini, nosidła dla Potomka, co nie ma cierpliwości i się nie chce dawać na plecach w tkanej zawiązać. Bo to TRWA. A Potomek nie lubić TRWAĆ. Szczególnie w bezruchu, jak matka wiąże.

W paczce znaleźliśmy:
- chustę żółtą od Vombati,
- chustę turkusową made by Musia,
- nosidło typu hybryda na bazie MeiTai (ma na dole klamrę zamiast wiązania) made by Musia,
- nosidło ergonomiczne made by Musia.

Wszystkie są piękne, a Musia powinna nosidła ergonomiczne szyć zawodowo, bo piękne uszyła i cudowne. W niczym nie ustępuje tym firmowym, o!

Ale co się okazało? Że muszę rodzinę odżywić. Bo o ile chust używać będę głównie ja (no Żuru raczej piersią nie pokarmi...), to nosidła miały być po to, żeby Wojciecha Ojciec nosił. A Ojciec za chudy i z zapiętego na biodrach pasa (najciaśniej jak się da) może wyskoczyć górą, a Wojciech konusowaty (2,5 kg wagi urodzeniowej, około 10 kg w wieku 19 miesięcy - roczne dzieci są od niego większe...) i się nam gubi pod szmatą.

Nosidło ergonomiczne - pierwsza przymiarka. Na Paulince - z opisanych wcześniej powodów. Teraz dopiero widzę, że pas biodrowy założyłyśmy odwrotnie... Ups...
No nic, szczęśliwie zima jest, więc jak ubierzemy Żura i Wojtusia w kurtki to dadzą radę. Potem Wojtek będzie troszku większy, a klamrę na biodrach się przeszyje. I tak najgorsze jest to, że Syna dźwigać nie mogę i nijak nosideł ani chust nowiutkich nie wypróbuję zanim się Lusia nie urodzi!

7 komentarzy:

  1. Sądząc po zdjęciu można nosić również nie całkiem swoje dzieci.Fajnie, że Ci się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. interesujący macie poziom abstrakcji

    OdpowiedzUsuń
  3. o a ja mam nosidło a chusty nie i mam mieszane uczucia, bo niby zła dla dziecka ale niby dobra. tak jak z orzechami "nie jedz bo dziecko będzie uczulone kontra jedz dziecko się uodporni". i bądź tu mądry!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy nosidło z szerokim panelem, czy nosidło typu wisiadło, w którym dziecko wisi na kroczu przodem do świata? Bo jak wisiadło to złe! A chusty - ja uważam, że dobre, mnie argumenty "za" przekonują

      Usuń
  4. zadajesz trudne pytania! nie wiem! bo dostałam schowałam do szafy i czeka na swoją kolej ;)

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)