niedziela, 9 lutego 2014

Na pożegnanie

Nie, nie zamykam bloga :)

Na pożegnanie mojego mieszkania - bo przeprowadzamy się równo za tydzień - pokażę wam moją toaletkę. Bo mam! Znaczy miałam, dziś ją spakowałam, a w nowym mieszkaniu miejsca na nią brak. Bo moja toaletka to nie jest mebel -to kreatywne zastosowanie wnęki kołokominowej. W nowej sypialni nie mam komina, za do mam dużo pochyłych ścian, więc nie mam gdzie postawić szafy i muszę zainwestować w komody, niskie, bo tylko takie się zmieszczą. No i wszystko co mieszkało na toaletce zamieszka na komodach.

Ale dosyć gadania - przedstawiam Wam moją toaletkę, zbudowaną z trzech półek i znalezionego w śmieciach lustra, któremu dorobiłam ramę z płyty pilśniowej:


Tarra! Ubranko na taboret sama szyłam - to jedna z pierwszych rzeczy które uszyłam :) Ta książka to pudełko, na różne ącie do malowania .

Didgeridoo znalezione w śmieciach, a jak :) Tym razem przez mojego Ojca. I karuzela na kolczyki.

A z drugiej strony koraliki na wieszaczku...

I chustki. Powieszone na relingu. Ale wisiały tylko te pasujące kolorystycznie, reszta (niebieskie...) schowane w szufladzie.
No, toaletki to mi żal. Chociaż mało z niej korzystałam, ale jak wyglądała!

8 komentarzy:

Powiedz mi co o tym myślisz :)