środa, 29 kwietnia 2015

Wielka książka o małej dziewczynce

Ponieważ zaczęła się druga edycja Przygód z książką, od dziś (choć powinno być już dwa tygodnie temu), co dwa tygodnie, aż do wakacji, znów będę Wam opowiadać o książkach. Na początek będzie o książce, przez którą złamałam swoje zasady.

Nie zwykłam kupować książek ze względu na wydanie. Bo po co? Książka jest do czytania, zawartość zawsze taka sama. Nie zwykłam też kupować znanych baśni. Na punkcie baśni zebranych z całego świata mam skrzywienie i kupuję na potęgę, ale bracia Grimm czy Andersen mnie jakoś nie podniecają. Ale kiedy ostatnio byłam w Polsce, zobaczyłam w księgarni to cudo:


Zachwyciła mnie swoim formatem - jest wysoka na 37 cm i szeroka na 28 cm, więc ogromna. Lubię książki dla dzieci, które oglądać można kładąc się na nich. A moje dzieci lubią to robić.

Nie zachwyciła mnie swoim językiem - nic szczególnego, ot - baśń o Calineczce. Ale...

Nade wszystko zachwyciła mnie ilustracjami!





Najbardziej podobają mi się tła! Wyglądają jak papiery skrapowe, które kocham i czasem jak kupuję to szkoda mi je pociąć :) Kleksy, akwarelowe cieniowanie, doodling i postacie narysowane cienkimi kreskami tworzą niesamowite zestawienie. Nie czytam tej książki dzieciom, nie podoba mi się jej tekst. Ale opowiadam, pokazując przepiękne ilustracje.

Bo czy nie są przepiękne?

A na koniec jeszcze Calineczka zamieszkuje w makówce. Ogromnie lubię maki i to dla mnie taka kropka nad i :)


Wpis powstał w ramach projektu Przygody z książką



12 komentarzy:

  1. czasem warto i dla oglądania :)
    śliczna

    OdpowiedzUsuń
  2. Ilustracje piękne. Uwielbiam takie książki, choć wole tekst na białych stronach. Czasem jednak da się na to przymknąć oko. A jakie masz zastrzeżenia do tekstu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zastrzeżeń, po prostu nie jest jakiś niesamowity. Ot, zwyczajnie opowiedziana historia o Calineczce. Opowiadam dzieciom zamiast czytać bo jest to stosunkowo dużo na stronę i ich nudzi, za mali są :)

      Usuń
  3. Faktycznie ilustracje piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak! Śliczna, jedna z naszych ulubionych historii i ilustracji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czasem kupuje się pod siebie, a dziecko to tylko pretekst :) Mam wrażenie, że niektóre książki dla dzieci kupiłam po prostu dla siebie :) pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja zdecydowanie kupuję książki dla dzieci z powodu ilustracji - dla siebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zawsze kupuję tylko te ksiazki, które podobają się mnie :) jak się dziecku nie podoba to trudno, sama sobie poczytam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również kupuję książki kierując się względami estetycznymi - nie ścierpiałabym czytania książki odstręczającej graficznie. Tutaj podoba mi się zwłaszcza kompozycja okładki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne ilustracje! Dla mnie bardzo ważna jest szata graficzna książki. Jeśli ilustracje są tragiczne, to książki nie kupię. Wszystkie książki z ilustracjami E.Dziubak kupiłam w pierwszej kolejności dla siebie ;) I całe szczęście, Mateusz je pokochał ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ilustracje są cudne, choć chyba bardziej dla dorosłych niż dla dzieci. Bardzo lubię takie wyjątkowe publikacje. :)

    OdpowiedzUsuń

Powiedz mi co o tym myślisz :)